Przejdź do głównej zawartości

Podnośmy sobie poprzeczkę.

Na wstępie uprzedzam, że wszelkie opinie i wnioski jakie tu prezentuję, są wyłącznie subiektywnymi przemyśleniami. Publikowanie ich ma na celu, pobudzenie do zastanowienia się nad jakością własnego życia i może - poszukania nowych wyzwań.

O co chodzi z tą poprzeczką?

Tytuł nawiązuje do sportu. Zawodnik ciężko trenując, stopniowo, krok po kroku, głównie dzięki swojej determinacji i pracowitości zdobywa, co raz lepsze wyniki. Ale, gdzie są sukcesy, są i porażki. Różne porażki, z różnych przyczyn, zły trening, dieta, sprzęt, kontuzje, wypadki, itp. I tu jest nasz temat, stawianie sobie wyzwań jest bardzo ważne, ale potrafienie poradzenia sobie z niepowodzeniem, z otrząśnięciem się goryczy i powtórne zawalczenie o siebie. To jest dla mnie miarą klasy sportowca, ale też i zwykłego człowieka, w codziennym życiu. Zawsze taka postawa wzbudza szacunek i podziw i też pytanie, czy ja dałbym radę, w takich , czy innych okolicznościach? 

Konkretny przykład, Karol Bielecki, piłkarz ręczny, reprezentant Polski. 11 czerwca 2010 podczas towarzyskiego meczu z Chorwacją w Kielcach, doznał poważnego urazu oka. W 10. minucie spotkania został przypadkowo trafiony kciukiem w lewe oko przez Josipa Valčićia, wskutek czego doszło u niego do pęknięcia gałki ocznej, ostatecznie stracił oko. Początkowo ogłosił zakończenie kariery sportowej, ale... powrócił. W celu ochrony zdrowego oka występował w specjalnych okularach ochronnych. 31 sierpnia 2010 r. rozegrał swoje pierwsze po przerwie spotkanie w Bundeslidze zdobywając 11 bramek i zostając najlepszym zawodnikiem na boisku. 28 października 2010 r. zagrał pierwszy mecz w reprezentacji od czasu utraty oka. Polski zespół wygrał spotkanie 23:15, a Karol rzucił jedną bramkę.
 "Mogłem się położyć i płakać. Mogłem zacząć pić, ale dla mnie to żałosne. Nie stało się nic wielkiego. Nie mam oka, ale przecież zostało mi drugie" – mówił Karol Bielecki w rozmowie o powrocie do sportu po dramatycznym urazie. W roku 2017 mówił - "Miałem fajną karierę, kocham sport, ale myślę, że jestem człowiekiem, który po prostu dał sobie radę i spokojnie sypia. Nie chciałem siedzieć i użalać się nad losem. Kiedy straciłem oko, miałem 28 lat i byłem w najlepszym momencie kariery, po wypadku mógłbym tylko to wspominać, albo spróbować stanąć na nogi. Nie darowałbym sobie bierności, tego, że zrezygnowałem, kiedy była szansa. Poza tym, nie oszukujmy się – sport to dla mnie także praca, sposób na zabezpieczenie rodziny, przyszłości dziecka. Chciałbym spokojnie żyć."

Żeby życie miało wartość, musimy stawiać sobie cele  i dążyć do ich realizacji, zmagając się z przeciwnościami, walcząc z różnym skutkiem, a kiedy wiemy, że daliśmy z siebie wszystko, a mimo to nie wyszło, to czujemy się tym dobrze. Trudne chwile kształtują charakter i pozwalają odważnie patrzyć w przyszłość.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego trasy EDK mają 40 km i więcej?

L udzie pytają, więc postaram się odpowiedzieć.  Trasy są tak długie, bo mają być ekstremalnie trudne, a jednak w zasięgu przeciętnego, zdrowego człowieka, mało przysiadującego na kanapie, przed telewizorem.  W tym miejscu muszę wspomnieć o treningach, marszach organizowanych w Mielcu, mających na celu rozruszanie mięśni, stawów, ale i przy okazji przetestowania obuwia, ubrania i innego sprzętu, np. latarki, czy termosu. Ponadto jest czas na wymianę doświadczeń, dobre rady i opowieści o przygodach związanych z EDK i nie tylko. Jest fajna atmosfera, a kilometry szybko ubywają. Szkoda tylko, że frekwencja na tych "spacerach" jest kiepska. Pytane o to osoby, tłumaczą się brakiem czasu i dosyć beztroskim podejściem, poboli i przestanie. Dodam od siebie, tak przestanie, gdzieś, po trzech dniach, ale wcześniej każdy krok, np. po schodach, jest wyzwaniem. Więc zachęcam do długich spacerów, zorganizowanych przez nas, czy we własnym zakresie, bo to naprawdę się opłaca. Wr...

Którą trasę wybrać na pierwszy raz?

Nie ma tras łatwych. Wszystkie opisy tras naszego rejonu na stronie  https://www.edk.org.pl/ ,  zawierają sformułowanie    "Prosimy o rozważny wybór trasy w zależności od indywidualnych możliwości wysiłkowych. Powyższa trasa jest bardzo długa, wyczerpująca i wymaga znakomitego przygotowania fizycznego"  Skoro każda jest taka ciężka, to którą wybrać?  Pierwsza myśl, to wybór  oczywiście ze względu na długość trasy, co jest  jak najbardziej słuszne, ale dochodzi jeszcze profil wysokości, czyli    czy  nasza droga biegnie pod górę,  czy  w dół. W naszym rejonie dominuje teren płaski, ale kilka tras ma odcinki z podejściami, mniej czy bardziej stromymi. W opisach tras używane jest określenie suma podejść, czyli wysokość w pionie do pokonania, ale jest to suma tych podejść na całej trasie, więc nie wiemy, czy to jest jedno podejście, czy kilka. Uznano jednak, że to wystarczy, a przy naszych warunkach terenowych jeste...

Z historii Mieleckiej EDK

M oi drodzy, dziś o ekstremalnej nocnej wędrówce z perspektywy organizatora. Moja pierwsza EDK była też, pierwszą zorganizowaną w Mielcu. Wtedy, byłem zwykłym, uczestnikiem, tak naprawdę, nie do końca wiedziałem, o co  chodzi. Był 2015 rok i duży entuzjazm, związany z zaproponowaną, nową formą, przeżywania cierpienia Jezusa, modlitwy, pokuty w kontekście przygotowania do celebracji Wielkiego Tygodnia i Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego.  G łówny sprawca zamieszania Tomek, zmobilizował do pracy przy tej, pierwszej edycji sporą grupę ludzi, w większości z grona lektorów. Myślę, że samo przygotowanie techniczne trasy było dla niego stosunkowo łatwe, jako dla studiującego geodezję i zapalonego rowerzysty, o tyle uzgodnienia, z różnymi instytucjami,  począwszy od parafii, policji, leśnictw, po pogotowie ratunkowe, zapewne, nie było proste. Przekonanie ludzi, wytłumaczenie o co chodzi, bywa bardzo trudne. Jednak z  Bożą pomocą udało się dopełnić formalności.  J esz...